E-dziennik w mojej szkole

Wprowadzenie w szkole dziennika elektronicznego jest niezwykle ważne. Nie znam bardziej skutecznego narzędzia, pomagającego zbudować w niej kulturę pracy, dla której podstawą będzie TIK - pisze Anna Sobala-Zbroszczyk.

 

Dziennik elektroniczny mobilizuje do aktywności internetowej wszystkich: nauczycieli, rodziców, a także uczniów – choć ich najczęściej mobilizować dodatkowo nie trzeba, oni nie znają już świata bez internetu, zatem korzystanie z niego jest dla młodzieży czymś naturalnym. Ale dla nas, nauczycieli i rodziców, jest on czymś nowym – i jak wszystko, co nowe, traktujemy to narzędzie z pewną dozą nieufności, podejrzliwości. Stąd w opisach realizacji podjętego przez szkoły zadania pojawia się szereg różnych zastrzeżeń: że uczniowie nie mają do dziennika dostępu, że nie mogą zmieniać danych, że wdrażanie jest stopniowe, rozłożone na lata, poprzedzone uciążliwym prowadzeniem podwójnej dokumentacji. To dobrze i źle. Dobrze – bo dokumentowanie pracy szkoły i notowanie osiągnięć uczniów jest rzeczą arcyważną i musi być dobrze chronione. Źle – bo nadmierna nieufność i podejrzliwość może skutecznie zahamować rozwój każdej organizacji, wpływa bowiem na ludzi demobilizująco, obniża wartość podejmowanych działań, sprawia, że nikomu nie chce się ich wdrażać, bo to kłopotliwe i na początku nie widać zwykle, by efekty były choćby współmierne do wysiłku, jaki trzeba w nie włożyć.

 

źródło: Flickr, Texas A&M University-Co, CC BY 2.0

 

 

Dlatego przede wszystkim Rada Pedagogiczna w każdej szkole, w której ma być przeprowadzona tak ważna zmiana, jak wdrożenie dziennika elektronicznego, musi odpowiedzieć sobie na pytanie o cel: dlaczego mamy to robić, czemu to ma służyć? Kiedy Rada będzie to wiedzieć, może sobie postawić kolejne ważne pytanie: jak będziemy to robić, żeby zrealizować te, a nie inne cele? No i na koniec oczywiście: kiedy i jak sprawdzimy, czy nam się udało? (A jak się nie udało, to co i jak poprawić). Wypracowanie w szkole takich standardów wdrożenia dziennika elektronicznego, a potem konsekwentne trzymanie się ustalonych reguł wpływa mobilizująco na wszystkich jego użytkowników, bo mają szansę zobaczyć, że oto w szkole pojawiło się nowe narzędzie, a z nim nowa jakość, nowa norma. Że ma ona swój sens i cel, że będzie taka a nie inna, a więc nie ma się co ociągać, trzeba się dostosować i wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie.

 

A korzyści może być naprawdę wiele. Dla rodziców: możliwość stałego dostępu do ocen i nieobecności dziecka (limitowana tylko dostępem do internetu, co – mam nadzieję – będzie w Polsce coraz mniejszą barierą), a to oznacza większe możliwości pozyskiwania informacji o jego postępach, jak również sprawowania kontroli. Dla uczniów: tak samo, tylko kontrolę zamieniłabym na samokontrolę. ;-) Dla nauczycieli: bo prowadzenie elektronicznej dokumentacji jest prostsze i bezpieczniejsze, pod warunkiem, że mają w szkole zapewniony dostęp do internetu, a wybrany model dziennika elektronicznego odpowiada ich potrzebom i jest łatwy w użyciu.

 

 

Andrzej Grzybowski podpowiada:

1. Jak zwiększyć zainteresowanie rodziców i nauczycieli e-dziennikiem?

Dla rodziców duże znaczenie ma liczba informacji dostępnych w e-dzienniku. Ważna jest nie tylko możliwość sprawdzenia ocen, ale także frekwencji dziecka oraz łatwiejsza komunikacja ze szkołą. Informacje o stanie wdrożenia usługi powinny też pojawiać się na bieżąco na stronie internetowej szkoły, ponadto podczas spotkań z rodzicami nauczyciele powinni zaprezentować rodzicom korzyści wynikające z wykorzystania
e-dzienników w szkole.

2. Jak usprawnić jego funkcjonowanie?

Aby e-dziennik mógł zastąpić dziennik papierowy, musi być spełnionych kilka warunków:

  • Szkoła musi posiadać dobrą infrastrukturę sieciową wewnątrz budynku (gniazda LAN w każdej sali lekcyjnej lub sieć Wi-Fi obejmująca zasięgiem cały budynek).
  • Potrzebne jest też stabilne łącze internatowe.
  • Każdy nauczyciel musi posiadać do swojej dyspozycji komputer. Mogą to być np. komputery stacjonarne umieszczone na stałe w każdej sali lekcyjnej (warto dodać, że taki zestaw komputerowy nie potrzebuje dużej mocy obliczeniowej, wystarczy płynna obsługa przeglądarki internetowej). Oczywiście, najlepszym rozwiązaniem jest sytuacja, gdy każdy nauczyciel ma swój własny służbowy komputer przenośny, z którego może korzystać również w domu.
  • Warto też pomyśleć o zapewnieniu możliwości pracy z e-dziennikiem nawet w przypadku awarii sieci wewnątrzszkolnej lub braku dostępu do internetu. Odpowiednią funkcjonalność w postaci działania bez połączenia z internetem powinien wtedy zagwarantować producent e-dziennika.

 

3. Jak najefektywniej (najszybciej i najtaniej) nauczyć kadrę pedagogiczną jego obsługi?

E-dziennik to tylko aplikacja komputerowa, która posiada określoną funkcjonalność. Przy jego wdrażaniu dużą rolę odgrywa osoba pełniąca funkcję szkolnej/-ego administratorki/-ra, która jako pierwsza powinna
zapoznać się ze wszystkimi możliwościami aplikacji. W testowaniu aplikacji w pierwszej fazie powinni uczestniczyć tylko wybrani nauczyciele, którzy dobrze radzą sobie z technologią – to oni później będą wspierać pozostałych. Dla tempa wdrożenia i jego efektywności ogromne znaczenie ma zaplecze technologiczne (komputery, sieć), gdyż każda bariera może zniechęcać nauczycieli (np. jeśli mamy w szkole tylko jeden komputer w pokoju nauczycielskim, na którym można wprowadzać dane do e-dziennika). Szkolenie kadry powinno odbywać się w grupach, tak aby każdy nauczyciel pracował sam przy komputerze.

 

I tu dochodzimy do sedna przedsięwzięcia: wprowadzenie e-dziennika w szkole się uda, gdy będą spełnione wymagania sprzętowe (komputery dostępne dla nauczycieli) i odpowiedni program komputerowy (bezpieczny: z loginami i określonymi prawami dostępu dla każdego użytkownika, z danymi na dobrze zabezpieczonym serwerze). Jeśli chodzi o dzienniki elektroniczne, to na rynku jest z czego wybierać, co więcej, producenci oprogramowania są ciągle otwarci na sugestie klientów (czyli szkół) i gotowi usprawniać swoje produkty stosownie do potrzeb. Mam z tym pewne doświadczenie – a w mojej szkole dziennik elektroniczny jest właściwie od chwili, gdy jego wprowadzenie stało się możliwe, od początku zrezygnowaliśmy też z papierowej dokumentacji, bo mamy przecież sobie ułatwiać pracę, a nie utrudniać. Otóż całkowite i bezwzględne przerzucenie się na dokumentację elektroniczną, natychmiast pozwala wyłapać jej niedoskonałości – i tak, zauważyliśmy, że w e-dzienniku nie ma miejsca na oceny kształtujące. Okazało się, że to żaden problem dla producenta, na nasze życzenie wprowadził możliwość ich zapisu.

 

E-dziennik może być fenomenalnym narzędziem usprawniającym obieg informacji w szkole – pod warunkiem, że wszyscy mają do niego dostęp. Dyrektor/ka może za jego pośrednictwem przekazywać nauczycielom komunikaty. Nauczyciel/ka – może za jednym kliknięciem przesłać wiadomość swoim uczniom czy ich rodzicom. I odwrotnie. Oczywiście, pojawia się pytanie: czy wiadomość dotrze do adresata, czyli czy otworzy swoją skrzynkę i ją przeczyta, albo jak go do tego zmobilizować? Odpowiedź jest tylko jedna: jeśli będzie to ważna wiadomość i będzie mu na niej zależało – to otworzy i przeczyta. Nie ma innego sposobu, do używania TIK nikogo nie można zmusić, ale można stale i konsekwentnie ich używać, a wtedy inni użytkownicy sami zobaczą, że warto i że trzeba. To wymaga trochę czasu i trochę cierpliwości.

 

Anna Sobala-Zbroszczyk

fragment publikacji przygotowanej w ramach programu "Cyfrowa szkoła" na podstawie materiałó programu Szkoła z Klasą 2.0

 
 
Anna Sobala-Zbroszczyk − dyrektorka 2 Społecznego LO im. Pawła Jasienicy w Warszawie. Konsultantka akcji „Szkoła z klasą”, autorka publikacji na tematy edukacyjne w czasopiśmie „Dyrektor Szkoły”, a także np. w „Gazecie Wyborczej”. Działa w organizacjach pozarządowych zajmujących się oświatą, takich jak Społeczne Towarzystwo Oświatowe, Stowarzyszenie Dyrektorów Szkół Średnich, Związek Edukacji PKPP „Lewiatan”. Wielka zwolenniczka szkoły niezależnej, autonomicznej i liberalnej (w klasycznym oświeceniowym rozumieniu tego słowa).
Inspiracje: