Z wizytą w polskich szkołach

Nie wiecie, gdzie jest Podmokle Małe i Radowo Małe? Pora nadrobić te zaległości.

Zespoły Szkół w Radowie i w Podmoklach to miejsca, w których zachodzą jedne z ciekawszych przemian w polskim systemie oświaty. Nie może więc dziwić to, że w ramach projektu Eduspaces21 złożyliśmy im wizytę.

Podmokle Małe

Lubuska miejscowość Podmokle Małe to koniec świata. Dosłownie. Jej niemiecka nazwa to odpowiednik przysłowiowego Wąchocka, a niemieckie stacje telewizyjne przyjeżdżają tu kręcić programy satyryczne. Jednakże miejscowość nie tylko istnieje, ale jest miejscem, gdzie można obserwować jedne z ciekawszych przemian spośród polskich szkół.

Jaka jest recepta na zmianę w polskiej szkole? Po pierwsze, tym, co zazwyczaj umyka polskim szkołom, jest fakt, że społeczność szkolna tworzona jest nie tylko przez nauczycieli i uczniów, ale również przez rodziców. Po drugie, że szkoła nie pracuje na bezludnej wyspie, ale pośród społeczności lokalnej.

Współpraca z rodzicami dokonuje się tu na różnych poziomach. Przede wszystkim rodzice są współodpowiedzialni za szkołę. Rodzice nie tylko tworzą wspólne projekty ze swoimi dziećmi, ale również uczą się wraz z uczniami. W ramach współpracy dzieci i nauczyciele uczą rodziców języka angielskiego. Ma to taką zaletę, że uczeń stając się nauczycielem sam lepiej opanowuje dany materiał. Z drugiej strony również rodzic może wspomóc ucznia w procesie nauczania.

Szkoła nie bez przyczyny jest również nazywana sercem wsi. W szkole działa „Klub Aktywnego Seniora”, w ramach którego seniorki angażują się w proces edukacyjny. Pomysł był prosty: w bardzo niewielkim stopniu korzystamy z wiedzy i doświadczenia osób starszych. Seniorzy dużo wiedzą i dużo przeżyli. Warto, aby tą wiedzą podzielili się z uczniami.

Radowo Małe

Radowo Małe to niewielka wieś w powiecie łobeskim w województwie zachodniopomorskim. Fanom sportu znana jest z tego, że urodził się w niej Władysław Stecyk, jeden z czołowych zapaśników na świecie na przełomie lat 70. i 80. i srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Moskwie w roku 1980.

Miejscowość jest jednak sławna i to niekoniecznie z powodów sportowych. Jeszcze 10 lat temu znajdująca się w niej szkoła należała do jednych z najgorszych w kraju, jeżeli chodzi o wyniki uczniów. Obecnie zespół szkoły podstawowej i gimnazjalnej nie tylko opuścił to niechlubne grono, ale jest również miejscem, do którego przyjeżdżają goście z całego kraju, aby uczyć się, w jaki sposób można zmieniać polską edukację.

Gdy spoglądamy na szkołę wyłącznie z zewnątrz, nic nie zapowiada edukacyjnej rewolucji. Wydawać by się mogło, że to szkoła, jakich wiele w kraju. Jednak już po przekroczeniu progu tej placówki widać, że choć to publiczna szkoła, jest ona inna – na szkolnym korytarzu stoi akwarium, stare szafy, na których stoją rzeźby, a pod sufitem wiszą gałęzie z wykonanymi ręcznie ptakami. Wszystko to wynik uczniowskich projektów lub efekt pasji nauczycieli i dyrektorki szkoły do gromadzenia ciekawych przedmiotów.

Jednak – jak zaznacza dyrektorka szkoły Ewa Radanowicz – wystrój to najmniej istotna rzecz, ponieważ jest to wtórny element tego, jaki pomysł na swoją szkołę wypracują nauczyciele. W Radowie Małym ten pomysł pojawił się już kilka lat temu i jest bardzo prosty: „Więcej nie znaczy lepiej. Lepiej, znaczy przede wszystkim inaczej” – zaznacza dyrektorka. W konsekwencji, szkoła nie stawia, jak to często ma miejsce w polskich szkołach, na zwiększenie ilości zajęć dodatkowych.

W ramach uatrakcyjniania zajęć w szkole powstały różne pracownie tematyczne, m.in. pracownia kuchenna, pracownia podróży i pracownia teatralna. Nie są to jednak zwykłe pracownie. Myliłby się ten, kto sądzi, że w pracowni kuchennej można uczyć się jedynie gotować. Pracownie służą jako miejsce, w którym uczeń może zanurzyć się w świecie nauki. Co to znaczy? Np. to, że uczyć się matematyki można również w kuchni, gotując swoje ulubione danie. Geografii można uczyć się podróżując po świecie fantazji, a języka polskiego – tworząc bajki.

Czy tak można nauczać dzieci w każdej publicznej szkole? Ewa Radanowicz uważa, że tak. Być może pora, aby kolejni ministrowie edukacji rozpoczynali swoje urzędowanie od wycieczek do Podmokla i Radowa.

 

Piotr Kozak

 
Typ Artykułu: